Pokój dzienny - piętro

I cóż by tu robić. Nawet nie miał specjalnej chęci na dręczenie innych. Z butelką jakiegoś wina sprzed stulecia siedział w fotelu i patrzał w ścianę. Czy doskwierała mu samotność? Skądże. Wolałby siedzieć tutaj przez tydzień sam niż godzinę z kimkolwiek. Chyba kupi sobie zwierzę, one przynajmniej nie będzie umiało gadać. Nie lubił gadania, czyjegoś, to on ma gadać, nie inni. Inni mają uciekać i pozwalać mu na wszystko. Jego dar zmieniał go z dnia na dzień w coraz większego potwora.

Powlokła się za nim schodami. Nadal słabo się czuła ale udawała że będzie twarda. Zascisnęła zęby i rozpakowała planszę - To o co gramy?? -spojrzała na niego i parę razy zakręciła sobie na próbę strzałką/

- No chyba nie będziemu patrzeć na tą plaszę. - Odpowiedział. - Dobra zaczynamy. O kręcenie się nie martw. - Puścił jej oczko i stanął z jednej strony planszy.

Callie pytała o co grają no ale mniejsza xp Stanęła po drugiej stronie planszy i zakręciła -Prawa ręka na czerwone -Czekała aż Seth się ustawi i rozesmiała się z całej tej sytuacji. Kto by pomyslał że z wampirem można sobie ot tak w coś pograć.

Nie zauważyłam "o", ale może to i lepiej xD. I położył prawą rękę na czerwone pole, takie żeby mu było najwygodniej. - Z czego się śmiejesz? - Zapytał całkiem poważnie. Jeszcze był poważny ale za niedługo pewnie będą sie śmiali oboje xd. Drugą ręką zakręcił strzałką i wskazała ona : - lewa noga na niebieskie.

Śmiała się jeszcze chwilę a potem posłusznie postawiła nogę na wskazane pole -Z tej sytuacji, kto by pomyślał że dasz się namówić na taką rozrywkę -schyliła się aby pokręcić -Prawa noga na żółte

//przyspieszmy już ze niech niby będzie parę zakręcej później

Pokręcili trochę się, ale nadal oboje stali. Każda już kończyna ich była na polu. No ich pozycja była dość dziwna, ale jeszcze nie jakaś której mogłaby się Calls obawiać. - Lewa ręka na zielone. - No, to trochę krzyżowało ich ciała.

-Ciekawe jak -mruknęła i z trudem przełożyła nogę przez jego ciało. Musiała przy tym uważać żeby się nie wywalić. Specjalnie trąciła go biodrem zeby wyprowadzić go z równowagi - I jak mam teraz kręcić?? - wyciągnęła dłoń i zakręciła - Noga, lewa, zielone

Parsknął śmiechem. Jej próby spełzły na niczym, bo nawet nie drgnął. Ale przypomniał sobie o nie oszukiwaniu i specjalnie trochę się poruszył. Jednak bez zbytniego wysiłku przełożył lewą nogę na zielone, tak żeby jej było trudniej, no i trochę żeby była bliżej niego. Nogą szturchnął strzałkę. - Prawa noga na zielone. - Zaśmiał się szyderczo.

-Ha ha ha -mruknęła i przesunęła się tak że prawie musiała leżeć nad nim - odrzuciła włosy i spojrzała na jego twarz którą miała teraz prawie przed sobą - Kantujesz?? -nie była pewna czy to jego zasługa ze musi tak się wyginać, no ale planszy chyba nie umiał czarować. -Prawa ręka na czerwone -zawołała

Zaśmiał się. Powędrował ręką do strzałki i zakręcił, a potem położył ją na czerwonym polu. Nadal jednak leżał pod nią trochę powykrzywiany. Zerknął na to co się wykręciło. - Lewa noga na czerwone. - Zamrugał kilka razy oczami i wykonał co trzeba było bez najmniejszego drgnięcia. Nie oszukuj, nie oszukuj. Mały anielski głosik odzywał się w jego głowie. Ten drugi mówił: Nie możesz przegrać, może cię czekać miła nagroda.

-noga na czerwone?? więc leżysz -roześmiała się i przesunęła nogę tak że nie mogła utrzymać równowagi i upadła na niego a pod jej naporem upadł i on -hmmm chyba remis - oboje leżą więc nikt nie wygrał. no i o żadnej miłej nagrodzie nie mówili wcześniej.

Ale zaraz zaczną. Leżała na nim, ta? Cudownie. Uśmiechnął się lekko. - Pierwsza upadłaś. Więc wygrałem. - Puścił jej oczko, ale ni śniło mu się żeby wstawać. - Więc, czekam na jakąś nagrodę.

-Nie to Ty pierwszy upadłeś na planszę - nie lubiła przegrywać tak samo jak on -Więc ja wygrałam i ja chce jakąś nagrodę -uśmiechnęła sie szeroko. I też nie wstawała z niego.

- Moja nagroda nie będzie twoją wymarzonę. - Uśmiechnął się z diabelskim błyskiem w oku. - Więc może jednak sama zechciałabyś wybrać, hm? Zawsze będziesz miała pewność, że to nie będzie coś okropnego, czy coś. - Powiedział i otoczył ją rękami, jej pas dokładniej mówiąc.

-Wiesz jaką nagrodę bym sobie wybrała i mimo wszystko chcesz ją spełnić??? -uniosła brew i połozyła głowę na jego torsie, bo chyba tak łatwo nie wypuści ją teraz z objęć- To zróbmy tak że dasz mi trzy propozycję a ja będę musiała jakąś wybrać.

Spojrzał na nią. - Wszelkie próby ucieczki i tak się nie sprawdzą. Wybierz coś ekhm.. normalnego. - No dla niego ucieczka nie była normalna. Lepiej żeby tego nie chciała. - Nie powiem trzech propozycji bo nie przystaniesz na żadną, i ty dobrze o tym wiesz! No mów. - Ponaglił ją wesoło.

-Nie będę miała wyboru i zgodzę się na którąś z nich i tak samo będzie z Tobą -uśmiechnęła się i podniosła się żeby usiąść sobie koło niego na planszy - Ja Ci dam trzy propozycję i z którejś będziesz musiał skorzystać. To co może tak być??

Wyprostował się i spojrzał na nią. - Oczywiście. Więc zamieniam się w słuch? - Usiadł po turecku i oparł się łokciami. Wyczekująco wpatrywał się w nią.

-Ja mam zacząć?? - pewnie tak bo kobietą się ustępuje. Zamyśliła się bo to była jej jedyna szansa żeby coś w ogóle osiągnąć - No dobra to propozycja numer jeden wypuszczasz mnie zaraz i nie zapominamy o tym co było numer dwa to oddajesz mi telefon i nie patrzysz co z nim robię a numer trzy...-nie wiedziała o co jeszcze może prosić -hmm nie wiem ,ale niech będzie że w nagrodę dasz mi branzoletkę -popatrzyła na niego znacząco

Spuścił głowę, jakby opadł z sił, tak teatralnie. - Mówiłem coś o wypuszczaniu i o telefonie. Musisz to czymś zastąpić. - Powiedział. - Albo chociaż to o wypuszczeniu. Bo na to nie ma co liczyć, teraz. - Uśmiechnął się lekko i nadal wpatrywał się. Bał się trochę co wymyśli, ale żadna z tych ofert go jakoś nie kręciła.

Pokręciła głową - Nie masz te trzy i musisz jakąś wybrać inaczej już się w nic z Tobą nie bawię - skrzyżowała ręce na piersi i wpatrywała się w niego z poważną miną - To albo nic i kończymy tą dobrą zabawę.

Wziął głęboki oddech, po czym wstał i zatrzymał się odwrócony do niej tyłem. - Zabawa była miła. - Powiedział tylko i usiadł na sofie. Załączył tv, które już działało i obserwował skutki tornada.

Uniosła brwi i nic nie mówiąc wymaszerowała szybkim krokiem z salonu. Nie to nie. Sam tego chciał. Koniec miłej Callie teraz postara się tak żeby zależało mu na tym żeby się jej pozbyć. I to jak najszybciej.