Jeziorko

Co za drań... Była zła, żeby tak chamsko próbować ją omamić?! Nie, tego mu na pewno nie wybaczy. Odwróciła się do niego plecami, tylko tak czuła się bezpieczna. Trudno, następnym razem jak coś takiego zrobi, podpali mu jaja.- Bransoletek?- Zmarszczyła brwi.

Mlasnął zniesmaczony. Ah, nie ma tak łatwo. Podszedł do niej i szybkim ruchem jedną dłonią zaslonił jej oczy, a drugą złapał jej ręce. Był na dość silny, żeby ja przytrzymać. Sprawnym przesunięciem się wylądował przed nią, jednak nadal czekał na dobry moment żeby odsłonić jej oczy.

Chyba cię pogięło!- Krzyknęła i pierwsze co zrobiła to zamknęła oczy. O nie, skoro już odkryła jak to robi, nie będzie się narażać. Miała ochotę znowu go podpalić, ale wstrzymywała się z tym jeszcze.- Puść moje ręce!- Warknęła szarpiąc się z nim. Jednocześnie ukazała swoje śnieżnobiałe kły.

Puścił dłoń, którą zasłaniał jej oczy. Zamknięte. - Otwórz oczy! - wrzasnął i uderzył ją z liścia w policzek. Kątem oka zauważył że blondynka spieprza stamtąd. - Śniadanie sobie poszło. - Warknął. Musi być czujny. Pewnie zaraz będzie chciała go podpalić ale musi otworzyć oczy, więc to już nie będzie problem.

Lekko zabolało, ale nie miała zamiaru tego zrobić. Wykorzystała chwilę jego nieuwagi i udało jej się uwolnić jedną rękę z jego uścisku. Oczywiście na oślep, ale walnęła pięścią w jego -jak miała nadzieję- twarz. Pięść uderzyła o niego, ale wampirzyca nie była w stanie powiedzieć gdzie dokładnie. Dodatkowo przyłożyła natychmiast dłoń do twarzy, tak żeby zasłaniała jej powieki. Zdawała sobie sprawę z tego, że kiedy zyska panowanie nad jej umysłem już nic nie będzie mogła zrobić.- Po cholerę do robisz, debilu?!- Krzyknęła. Ah, wiedziała że wcale nie jest taki milusi.

Chwycił się za policzek, w który trafiła. - Niesympatycznie, Aya. - mruknął. Chwycił szybko jej rękę która się uwolniła i złapał jak wcześniej. - Jestem facetem. Jestem silniejszy. - Wyjaśnił. Zaczął swój "atak". - Bo lubię, to moje hobby, wredne nie? - Warknął.

Zaciskała z całej siły powieki i odwróciła głowę w bok.- I pewnie nie jesteś za równouprawnieniem, co?- Mruknęła cicho. Trzęsła się tak samo ze strachu jak i ze złości. Pozwalał sobie na stanowczo za wiele, a ona tak głupio dała się złapać... eh, sama sobie była winna.- I co? No co mi zrobisz?! Jesteś skończonym kretynem.- Syknęła i zacisnęła wargi. Dobrze widziała, że lekceważy jej siłę i umiejętności, traktował ją jak zwykłego człowieka, którym nie była.

Po chwili puścił ją. Zasłonił jednak jej oczy, bo chciał coś powiedzieć zanim miałaby zamiar go spalić. - Właściwie. Jesteśmy do siebie podobni, prawda? No wiesz te same poglądy... To zostawię cię w spokoju. - Powiedział spokojnym głosem. - Tylko nie spal mnie, bo będę musiał się bronić, a tego nie chcesz, uwierz mi. - Mruknął przekrzywiając głowę.

Mogła teraz zrobić wiele rzeczy, mogła rzucić się na niego i go pobić, ale mimo tego jednak nie robiła tego, próbując się uspokoić.- Oh, teraz ci się skojarzyło, że jesteśmy podobni?!- Warknęła cicho. Naprawdę jej nie doceniał! Odepchnęła jego dłonie od siebie i zerwała się natychmiast z trawy. Spojrzała na jego czubki butów.- Co ty sobie myślisz do cholery?! Że możesz robić, co ci się tylko podoba?!- Zapytała zdenerwowanym głosem.

Skrzyżował ręce. Teraz musiał się ubezpieczyć więc przeszywał ją wzrokiem. - Owszem tak myślę i owszem, mogę. - Mruknął tonem w stylu "jak można myśleć inaczej?!". - Ja już może pójdę. Za niedługo zacznie świtać, wolę być wtedy... bezpieczny. - Dodał znacząco i nie spuszczając z niej wzroku zaczynał powoli odchodzić. Na odległości kilku kroków zaczął biec, jak to wampiry biegają, bardzo szybko.

- Ty pierdolony dupku.- Mruknęła, lecz na szczęście zniknął jej z oczu, zanim zaczęła obrzucać go epitetami i tłumaczyć jak bardzo się myli. Westchnęła tylko cicho i spojrzała w niebo. Lepiej było już iść. Po raz ostatni spojrzała na jezioro i pobiegła w wampirzym tempie w stronę domu.