Jeziorko

Aya jak zawsze po zmroku włóczyła się po mieście. Tak niedawno przyjechała, musiała poznać okolicę. Tym razem central park. Chodziła alejkami, ze słuchawkami na uszach, nucąc jakąś piosenkę. Miała na sobie czarne dżinsy, czarny, ciepły sweter, glany i oczywiście swój ukochany czarny, długi, skórzany płaszcz. Zatrzymała się przy jeziorze, usiadła na trawie i patrzyła na taflę wody, nie ruszając się.

Miałaś chodzić w lateksie xd. Przechadzał się uliczkami, kto wie, czy za rogiem nie czai się świeża krew, mraha. Zamiast człowieka wyczuł jednak coś pokroju siebie. - Wampir, no ja pierdolę. - Za neidługo Aerith będzie pełne wampirów i czyją krew będzie popijał Seth? Skrzywił sie i usiadł na trawie obok dziewczyny-wampirzycy.

Ty się nie martw, jeszcze przyjdę w lateksie.
Kiedy tylko ktoś koło niej usiadł odwróciła się w tą stronę i zmierzyła faceta wzrokiem. Wampir. Czuła to doskonale. No cóż, wiedziała że będzie tu parę osób podobnych do niej, ale nie sądziła że spotka wampira już pierwszej nocy, odkąd tu przyjechała. Zsunęła słuchawki w uszu na szyję i świdrowała go wzrokiem. Czekała, aż to on pierwszy się odezwie, w końcu to on się dosiadł.

Po co on tu w ogóle przychodził, co zrobi wampirzycy? Nie wypije jej krwi. Ah, już wie. No ale o tym lepiej ciii. Odwrócił się na nią. - Seth. - Podał jej rękę uśmiechnając się ironicznie. Może się zaprzyjaźnimy. Na tą myśl musiał mocno zaszyć usta by nie wypuścić z siebie gromkiego głośnego śmiechu, ale trochę się zatrząsł.

Czy on się zadawał z kimkolwiek tylko po to, żeby mieć krew? xD
Uniosła lekko brew.- Aya.- Przedstawiła się i nieufnie podała mu rękę. Jakoś nie wyglądał zbyt przyjaźnie, no ale może to tylko pierwsze wrażenie.- Hm, od dawna tu mieszkasz?- Zapytała tylko po to, żeby nie pojawiła się jakaś niezręczna cisza.

I zabawę xD. Tak całkiem miły typ, ha. - Aya. - Powtórzył przekrzywiając głowę. Od kiedy on tu mieszka? Musiał chwilę się zastanowić i zaczął liczyć na palcach. - Chyba rok. Albo więcej. Ale kto to wie, po tylu latach życia. - Mruknął. Na początek miła rozmowa, wydaje się być dobra. - A ty? - Zapytał z tego samego powodu co ona.

Kiwnęła tylko głową ze zrozumieniem. Naprawdę starała się być miła! Może dlatego, że nie chciała od początku narobić sobie wrogów...- Dzisiaj przyjechałam.- Odparła cicho, obserwując wampira. Tak z przyzwyczajenia, zawsze była bardzo ostrożna, czemu więc nie dziś.

Zrobił dziwny grymas. Zaczynać? Ee, za wcześnie. - Dzisiaj... - znów powtórzył kalkulując sobie to w głowie. - Może chcesz zwiedzić miasto, hm? - Starał się opanować, ale nie potrafił. Dar omotał całą jego głowę, więc nawet jeśli chciał coś zrobić bez jego pomocy już nie umiał. Spojrzał na nią przeszywającym wzrokiem. - Hm? - upewnił się.

Odwróciła wzrok i spojrzała na jezioro.- W zasadzie to... czemu nie.- Wzruszyła ramionami. Miała zamiar i tak pozwiedzać, ale skoro wampir to zaoferował, to miała nadzieje że pokaże jej same najważniejsze i najfajniejsze miejsca.

Jak na przykład jego dom. Sypialnia, konkretnie. No jest to, nie zaprzeczajmy, ciekawe miejsce. - Kiedy ostatni raz polowałaś? - Mruknął. Żeby mu nie pozjadała całego miasta! Zaraz porozmawia z nią o sposobach, właśnie! W końcu może się dowie co robią nieposiadający sztuki perswazji wampirzaki, żeby nikt ich nie wydał.

Taaaak, jego sypialnia to zapewne ciekawe miejsce. Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego dość dziwnie.- A co to ma za znaczenie? Hm, nie tak dawno....- Odparła wymijająco. Aya nie była ani młoda ani głupia, na pewno nie będzie mówić mu wszystkiego, o co tylko zapyta.

Chyba że na nią popatrzy, wtedy powie mrr. Ale tylko to co Seth chce usłyszeć. Zmrużył oczy. - Mam nadzieję, że nie jesteś w którymś z tych idiotycznych klanów, albo że nie pijesz krwi zwierząt czy innego gówna. - Mruknął. Zaryzykował stwierdzeniem idiotycznych klanów, ale większość Klanowych już go znała i wiedziała jakie ma do nich podejście. Jednak nigdy go nie zabiją, ha. Chyba.

Zaśmiała się cicho.- Żartujesz sobie? Chyba nie wyglądam na osobę, która uwielbia spełniać wszystkie rozkazy księcia i dawać sobą pomiatać wyższym rangą.- Prychnęła cicho. Dla niej było to chore, dla wampirzycy najważniejsza była wolność, nie mogłaby ot tak jej oddać i robić to, co nakaże klan.- Krew zwierząt... Ojejku, bo tak bardzo żal mi biednych ludzi!- Pisnęła cienkim głosikiem. Żałosne... Nie po to była wampirem, żeby litować się nad wszystkimi i jak kretyn gonić w lesie za sarnami.- Z tego co widzę masz podobne zdanie na ten temat.- Uśmiechnęła się lekko.

Zaśmiał się gorzko. - W końcu prawdziwy wampir a nie te cipki. - Odparł spokojnie. Już o mało by jej nie zaproponował wspólnego polowania, ale nie nie, on tego nie robi. A mogło by być nawet zabawnie. - Dobra, od dawna trapi mnie pytanie, ale nigdy nikt mi nie powiedział. - Co wy... - Powiedział mając na myśli całą resztę wampirów bez jego daru. - Robicie żeby ludzie was nie wydali. Jak wypijecie ich krew. No, rozumiesz mnie pewnie. - Gestykulował rękami dla lepszego efektu, bardziej zdezorientowanego.

Uśmiechnęła się lekko. Czyżby dysponował jakimś specjalnym darem, a może miał jakiegoś jednego, zaufanego człowieka, że mówił "wy"?- Właściwie jest kilka sposobów, ale jeden jest najlepszy- martwi ludzie na pewno nikogo nie wydadzą.- Stwierdziła wesoło. Nie miała żadnych problemów z odbieraniem życia, było to dla niej na tyle normalne, że przyzwyczaiła się do tego, choć miała pewne zasady, według których postępowała.

Podparł się rękami. - No to głupie, trochę. Ale może tylko ja tak uważam, bo ludzie wypuszczeni od czasu do czasu na wolność mają lepszą krew, mogą jeść co chcą i w ogóle... - Wyjaśnił kiwając głową. - Czuję, że w tym mieście niedługo zapanuje czystka, a trochę szkoda. - Zaśmiał się z ironią. Spojrzał na niewidzialny zegarek, żył już tak długo, że to był zwykły odruch, umiał wyczuć za ile godzin wyjdzie słońce. Za niedługo mam randkę. Zaśmiał się do swoich myśli ironicznie, znów jak zawsze.

Spojrzała z powrotem na jezioro.- O to bym się nie martwiła. Mam ochotę znaleźć sobie jakiegoś stałego dawce, ale to nie jest takie proste.- Mruknęła cicho. No bo jak znaleźć człowieka, który będzie dawał się gryźć co jakiś czas i jeszcze nic nikomu nie powie?- Zawsze można podkradać worki z krwią ze szpitala.- Stwierdziła, choć dość niechętnie. Jednak za taką krwią nie przepadała.

Lepiej samemu zdobywać krew, prawda? Hehe. - No tak, w końcu możesz go też przetrzymywać, chyba że mieszkasz w centrum. - Odparł i rozejrzał się, może ktoś by się tędy przeszedł, hm? Głoduuuuję! - Szpitalna krew, ohyda. Co to za atrakcja, szczególnie gdy Ci wszyscy idiotci w białych szmatkach sami cię proszą żebyś wziął tą krew. - Mruknął z niesmakiem. No w sumie to on im mówi żeby go prosili, no ale to na jedno wychodzi.

Dziwiła się, że jest głodny, czuła jeszcze od niego woń ludzkiej krwi, co oznaczało że "jadł" nie tak dawno.- Nie, nie chce mi się chyba bawić w takie głupie przetrzymywanie ludzi.- Stwierdziła pewnym głosem.- Mnie jeszcze żaden nie prosił, no cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.- Przypomniała mu.

- Przetrzymywanie jest super, spróbuj kiedyś. - Powiedział i wstał otrzepując spodnie. On był głodomorem dość wielkim, a wolał nie dopuszczać do tego, by był całkiem głodny i ubezwłasnowolniony. Zmarszczył brwi. - Co w ogóle umiesz robić? - Powiedział na stojąco i rozejrzał się po parku przełykając ślinę. Jakaś drobna blondyneczka usiadła niedaleko, w sam raz na śniadanie.

Prychnęła tylko.- Rzadko bawię się jedzeniem.- Odparła. Nie, przetrzymywanie nie było dla Ayi, niektóre wampiry żyły by pić krew, ona piła krew by żyć i tyle. Wolała spotykać się z innymi wampirami i bawić się z nimi, a nie pilnować jakiegoś nic niewartego człowieka.- Co to to za głupie pytanie?- Uniosła głowę, marszcząc brwi.

- Warto wiedzieć i tyle. - Odparł. Sam nie powie jej o swoim darze, ale oczywiście grzechem by było nie skorzystać, by nie znać jej. Spojrzał jej w oczy świdrując wzrokiem. - Powiedz mi jaki masz dar. - Powiedział z powagą. Po jakimś czasie odwrócił wzrok na blondynkę i według niego ona już czekała tylko żeby ją ugryzł.

Patrzyła w jego oczy jak zahipnotyzowana- Piro...- Zaczęła, ale po chwili mrugnęła. Coś było nie tak, czerwona lampka zapaliła się w jej głowie. Natychmiast dłońmi zasłoniła sobie oczy i próbowała dojść do siebie. Jednocześnie skupiła się i Sethowi zaczęła palić się nogawka spodni.- Nie pogrywaj ze mną!- Warknęła głośno, nadal zasłaniając swoje oczy.

Przekrzywił głosę i wstadził płonącą nogawkę do jeziorka. Ogień zniknął. - Pirogenizacja. - Mruknął z pogardą. - Niech zgadnę, nosisz jedną z tych beznadziejnych źle wykonanych bransoletek, hm? - Zapytał z ironicznym uśmiechem. Spodnie trochę mu się zjarały ale podwinął je, tak że nic nie było widać.