Wejście/Wyjście

Odprowadził ją pod sam dom. Uśmiechnęła się więc do niego ///btw czemu teraz ona nie zwróciła uwagi ze jest zimny i nie czuje że jest inny??// -Jeszcze raz dziękuje że mi pomogłeś. Gdyby nie Ty mogłabym tam jeszcze długo długo leżeć- nawet nie chciała sobie tego wyobrażać -Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć??

/Bo nie dotykał jej skóry swoją skórą, tylko ubraniem. A czemu nie czuje to nie wiem to twoja sprawka xd/
- Pewnie zaraz wrócę z torebką. - Powiedział z uśmiechem. Odwdzięczyć? Oczywiście wykorzystał okazję, żeby jeszcze raz ją zwabić do swojego rozkosznego domku. - Możesz, pójdziesz ze mną jutro na kolację? - Taak, to brzmiało mega ludzko. Tylko że on nic nie zje, ale co tam, coś się wymyśli. Uśmiechnął się żeby dodać jej pewności siebie.

-Mam nadzieje ma w niej wszystko co mi potrzebne. Włącznie z kluczami -zerknęła w stronę domu ale na szczęscie paliło się światło w środku więc miał kto ją wpuścić. Spojrzała na niego i się uśmiechnęła -Kolacja?? -przeszło jej przez głową że to może za wcześnie, ale....-Niech będzie należy Ci się. Dokąd się wybierzemy??

- B&B o 18? - Zaproponował. - Ok, idę szukać tej torebki zanim ktoś inny ją znajdzie. - Powiedział wymuszając uśmiech. Głód trochę wzbierał, więc za chwilę mógłby lekko stracić panowanie, a to już zbyt ryzykowne.

Rozważała propozycję. Co będzie robiła jutro wieczorem?? Hmmmm Co jej szkodzi. Kiwnęła głową - Dobrze będe o 18 -uśmiechnęła się i ruszyła do domu.

Zdziwiła się widząc miny rodziców.Wspominali że miała gdzieś wyjechać. Nawet pokazali jej sms niby od niej. Zastanowiło ją to ale za bardzo bolała ją głowa żeby o tym teraz mysleć. Wzięła tabletkę i poszła do swojej sypialni.

Wrócił po kilkunastu, może kilkudziesięciu minutach i zapukał do drzwi z torebką w ręce. - Dzień dobry, ja do... państwa córki. - O mało co nie wypowiedział jej imienia, ale ona się mu nie przedstawiła. - Czy mogłaby pani ją zawołać, mam coś jej. - Powiedział opanowanym głosem. Głód wzbierał na sile musiał od czasu do czasu na dłużej zamykać oczy, co mogło wyglądać trochę dziwnie. Matka zawołała Calls.

Nie chciała schodzić na dół. Kiepsko się czuła ale zeszła należało mu się. Uśmiechnęła się na jego widok i na widok tego co trzymał w ręku.Jej torebka. Zbiegła szybko ze schodów i rzuciła mu się na szyję - Znalezłeś ją! Dziękuje.

Oczy niemal wyszły mu z orbit. Ja pierdolę, nie wytrzymam... Starał się nie oddychać, nie czuć. Poklepał ją po plecach i 'odciągnął' od siebie delikatnie. - Nie ma sprawy. - Puścił oczko, chociaż jego twarz nadal wyglądała co najmniej źle. - To jak, do jutra? - Upewnił się tylko. Chciał jak najwcześniej stamtąd pójść.

Jeju on jest strasznym głodomorem skoro potrzebuje w ciągu jednego dia tyle krwi. Pośpiesznie się odsunęła od niego bo sama doszła do wniosku że przesadziła z reakcją -Tak jeszcze raz dzięki -uśmiechnęła się nieśmiało- Do jutra. A i jestem Callie. Callie Fox -podała mu dłoń xp

Otworzył usta. Myśl, myśl. Głupie, ale zawsze. - Trochę za bardzo reaguję na chłód na zewnątrz, więc nie przejmij się. - Powiedział starając się zachować dobry ton. - Kevin. Kevin Rotter. - I podał jej dłoń. Nadrobił wszystko niepewnym uśmiechem, nadal trochę trudno mu było oddychać.

Wampiry chyba nie musza oddychać?? Kiwnęła głowa i nie skomentowała jego zimnej dłoni - Miło mi Cię poznać Kevinie -uśmiechnęła się i przez chwilę stała i patrzyła tylko na niego.
Czemu skłamał jak się nazywa??

A czemu by nie? Zawsze może go znaleźć w aktach i dowiedzieć się czegoś czy coś. Nie wiem czy muszą, ale przynajmniej jakoś muszą udawać. - Mnie również, Callie. - Powiedział. - Teraz już pójdę, też mam dom, pełen czekającej rodziny. - Starał się nie roześmiać z tej idiotycznej ironii, ale musiał grać, musiał. - Do zobaczenia. - Powiedział i odwrócił się.

Czemu musiał?? Ją nie interesowały jego losy. Nie ma zamiaru szukać informacji o nim . Pójdą tylko na kolację i to wszystko. Na tym zakończy sie ich znajomość. - Dobranoc Kevin - zamknęła za nim drzwi i wróciła do swojej sypialni.Kiedy była z nim zupełnie zapomniała że coś ją boli.